środa, 23 marca 2016

Denko próbkami płynące


Hej :)

Dziś będzie kolejna część denka. A mianowicie próbki.


Nazbierało się ich, oj nazbierało.
Projekt denko w całej swej okazałości wymaga regularnego zużywania próbek. Muszę przyznać, że większość sprawdziła się dobrze. 
Ziaja nadal mnie podrażnia. 
Iwostin Purritin wpasował się dobrze, gdyż używałam (i nadal używam z wielką przyjemnością) Peelingu na noc (zdecydowanie post o tym będzie w CzD) :)
Serum nawilżające Dermedic robiło dokładnie to, co robić miało.
Sylveco w próbkach to miałam już pewno z całe opakowanie - szczególnie przypadł mi do gustu ich krem pod oczy - lekki, delikatny, dobry pod makijaż - zużywam z radością.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak ten oto kolo:


MOCA French Parad'OX Luxury Cream Arkana :)



Miałam więcej niż 2 próbki, ale gdzieś się do zdjęcia schowały (może jakieś wstydliwe). Wstydzić się jednak nie mają czego, bo są świetne jak G-Dragon.
Konsystencją są jak normalny krem - ani nie za gęste, ani nie za rzadkie. Nie lubię strasznie jak mi się krem wylewa między palcami - chcę kremu nie toniku...
Nie zapchały, nie uczuliły, skórę miałam jak pupcia niemowlęcia. Dobrze nawilżały i odżywiały, cera wyglądała łądnie cały dzień. Używałam na noc, czasem na kwas, czasem sam. Parę razy nawet pod makijaż nałożyłam i też mnie nie zawiódł. Jednym zdaniem - jeden z lepszych kremów z jakimi się spotkałam.
Jako krem na noc - dla mnie ideał, jako krem na dzień - nadal pozostanę fanką konstystencji serumowych i żelowych.

Pa :*


czwartek, 17 marca 2016

Gdyby św. Patryk pracował w kosmetyce...

Hej :)

Przychodzę dziś do Was z recenzją. 

Pewnie wiele z Was wie, że dziś mamy irlandzkie święto - dzień św. Patryka.



Myślałam o zrobieniu zielonego makijażu, ale ponieważ dziś wyszedł mi dzień niemakijażowy, to będzie o zielonym produkcie do twarzy. A jakim? 

Maseczce w płacie Skin79 I'm Purifying.


 Jak wiadomo, maseczkę należy nakładać na czystą skórę, moją więc umyłam żelem Iwostin Purritin i moją ukochaną szczoteczką do twarzy z Yasumi.


Maseczka, jak na maseczkę przystało nałożyła się szybko i bez jakichkolwiek problemów. Nasączenie esencją jest duże, ale nic nie kapie. Resztką tej esencji (pozostałej w opakowaniu po wyjęciu płata) wymarowałam sobie nawet szyjkę. Materiał przykrywa mi całą buzię, mimo, że nie jest ona mała (w Korei pewnie furory bym nie zrobiła) :)


 Z 15-20 minut podanych na opakowaniu zrobiło się ponad pół godziny. Komu się nie zdarzyło niech pierwszy rzuci ... hmmm, najlepiej kolejną maseczką - bo po tej moja skóra ma się świetnie! Naprężona, czysta, gładka - jest na co popatrzeć. 
Maseczka nie podrażniła mi skóry, nie miałam reakcji alergicznej (co zdarza mi się dość często), za to skóra wygląda zdecydowanie lepiej. Dobrze, że jeszcze jedną mam w zapasie... :)


Jeśli jeszcze nie próbowaliście maseczek od Skin79 to zdecydowanie polecam wypróbować. Możecie wybrać święto tak jak ja, albo zrobić sobie własne "swięto maseczkowe".

Na zdjęciach porywająco nie wyglądam, to teraz popatrzmy na kogoś znacznie ładniejszego.
Jako, że gwiazdą reklamującą Skin79 jest Jonghwa


dziś muzycznym akcentem będzie właśnie on. Zaśpiewa jednak cover piosenki świetnej Sunwoo Junga :D


Pa :*

środa, 9 marca 2016

Cudo z Denka #2

Witajcie :)

Dzisiaj pora na kolejny kosmetyk wygrzebany z denkowego pudła.
Wybrałam kolejny produkt do włosów, choć już nie pielęgnujący, ale do stylizacji.
Dziś pieśni pochwalne będę pisać na temat

Fluidu do włosów Wichrzyciel Graffiti 3D z Bielendy.



Polską Bielendę chyba każdy kojarzy. Ogólno dostępna marka z przyzwoitymi cenami. A w tym przypadku ogromnie przyzwoitymi. :D Wichrzyciela dorwiecie np. w Naturze za ok 10 zł. Normalnie, deal roku. Za cenę dobrej kawy (no może trochę więcej, bo teraz jest w Maku promocja) macie150ml genialnego spreju dodającego objętości.

Czemu go tak wychwalam?
Bo działa.

I właściwie dla tych, co borykają się z brakiem objętości byłaby to wystarczająca recenzja, co nie? :)
Popsikujesz sobie po włosach, suszysz suszarką lub nie suszysz suszarką, a fryzura wygląda zdecydowanie lepiej.
Wydajne opakowanie z ułatwiającą używanie końcówką - też komuś ona przypomina sprej do mycia szyb?
Pochwalić trzeba także skład. Po wodzie w składzie mamy jedwab (hydrolised silk) i pantenol. Można z tego dość łatwo wywnioskować, że przesuszał włosów nie będzie i ze skalpem się polubią. W każdym razie mojego wrażliwego skalpu nie podrażnił.

Mam nadzieję, że i u Was się sprawdzi.

Pa:*

wtorek, 8 marca 2016

Babski dzień

Annjong!

Dziś będzie krótki post, ale bardzo na temat, mamy bowiem dzień kobiet ( już słyszę te odgłosy zdziwienia naokoło).

Uważam, że najlepszy prezent mogę sobie zrobić sama - i tak właśnie robię od trzech lat, jeżdżąc co roku na Babski dzień do Warszawy. Jestem wierną fanką już od 1 edycji i myślę, że taką zostanę.
Jak logika nakazuje myśleć, Babski dzień nie odbywa się zawsze 8 marca, ale w jego okolicy, na weekendzie. Oczywiście, z soboty zwykle robi się weekend w stolycy, dzięki Milenie i Rafałowi, którzy z dobrego serca zapewniają mi nocleg. Dodatkowo Mili zawsze chętnie na babskie zakupy ze mną idzie :)

Macie najpierw link do oficjalnej strony oraz wydarzenia na fb.

Dlaczego polecam się wybrać? Mamy tu na prawdę świetny mix wszystkiego babskiego czym możecie się interesować: bielizna, kosmetyki, fryzury, zdrowie, ciuchy, prasa, kuchnia, fitness, wino (oh mniam jakie było dobre w zeszłym roku), biżuteria.

No co stoisko, to coś lepszego. Poza tym wiele konkursów, pokazy, koncert. Nic tylko dupę w troki zabierać i przybywać.

Do zobaczenia na miejscu! Pa :*

Ps. jeszcze wrzucę dla Was genialną kobiecą piosenkę Miss A - I don't need a man :)





piątek, 4 marca 2016

Łoł ale czysto! Czyli o szczoteczce do twarzy.

Anniong!

Dziś opowiem wam o szczoteczce do twarzy Yasumi.



Szczoteczka trafiła do mnie duuużym zbiegiem okoliczności, gdyż w ciemno, przy mojej wrażliwej naczyniowej cerze, za chiny nie wydałabym na nią (w ciemno) trzech stów. Jednak udało mi się zdobyć ją w konkursie na targach LNE w Krakowie jeszcze w listopadzie. 
*w tym miejscu należą się ogromne podziękowania i wyrazy dozgonnej miłości dla Make Up Today, u której wygrałam wejściówkę na targi*
Po wynikach konkursu zdeka matematycznego jak głupia cieszyłam się z wygranej. Od razu po przyjściu paczki wzięłam się więc za testowanie. Teraz, po ponad 2 miesiącach codziennego używania mogę spokojnie wydawać opinię.








Szczoteczka przyszła do mnie zapakowana w bardzo ładne pudełko, oczywiście opisane znakiem firmowym. Na start dostajemy zestaw złożony ze szczotki, 2 baterii i wymiennych końcówek. Oczywiście dołączona jest instrukcja obsługi. Mimo, że szczotka ta ma 2 końcówki, przyznaję się bez bicia, przeważnie używam tylko jednej. Używanie tej "do makijażu" jakoś nie weszło mi w nawyk. Kilka razy wklepywałam nią natomiast serum do twarzy,








Co do mojej opinii.

W wielkim skrócie:
Ta szczoteczka jest BOMBOWA.

W mniej wielkim skrócie:
Zdecydowanie polecam ją każdemu, szczególnie jeśli ma problemy z zapychaniem się cery,

Całkiem bez skrótu:
Szczoteczki używam od grudnia i naprawdę widzę różnicę. Dobry demakijaż to przecież podstawa. Z tą szczoteczką zajmuje mi pół minuty (no dobra trochę więcej, kto by się w minutę wyrobił) a cera zostaje na prawdę oczyszczona. Stwierdziłam też, że nie mam potrzeby robienia częstego pilingu (a raczej prawie wcale go nie muszę robić) i przestałam używać plasterków Cettuy :D
Ogromnie wszystkim polecam!


Na sam koniec dodam, że na targach kupiłam też rekomendowaną gąbkę Konjac, ale nadal w pudełku leży. Natomiast serum do oczu i ust już prawie zdenkowałam i jestem bardzo zadowolona :)

 


Pa :*


środa, 2 marca 2016

CzD, czyli Cudo z Denka #1

Cześć :)
Aby moje posty pojawiały się regularnie, wprowadzam serię pt. Cudo z Denka.
W domu całe masy kosmetyków różnej maści mi się walają, więc jest w czym wybierać.
Często tak mam, że z jednego gatunku coś mi przypadnie do gustu i nadużywam ile wlezie, podczas gdy reszta (często nawet teoretycznie lepsza) leży odłogiem.
W moim CzD będę brać pod lupę jeden wybrany kosmetyk, który z czystym sercem mogę polecić.
Aby nie można było posądzić mnie o niedokładne przetestowanie, produkty opisane w CzD będą (zaskakująco niczym amnezja w kdramie) z denka (którego btw czeka na mnie pudło ogromniaste i już się zaczyna wysypywać :P).

Na pierwszy ogień idzie Drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii. Bam!



Jak ktoś sobie może poczytać co tam cyrylicą nakreślili (choć od przeczytania do zrozumienia daleka droga) to proszę bardzo - mój rosyjski jest na to zdecydowanie za słaby. W polskiej wersji językowej mogę za to przeczytać, że maska zawiera ekstrakty z:
- Drożdże piwne (Yeast Extract) – poprawiają strukturę włosa, wzmacniają, przyśpieszają wzrost.
- Sok brzozowy (Betula Alba Juice) – wzmacnia cebulki włosowe, nadaje włosom blask, zapobiega wypadaniu.
- Oman wielki (Inula Helenium Extract) – działa antyseptycznie i przeciwbakteryjnie
- Mącznica lekarska ( Arctostaphylos Uva Ursi Extract) - znakomity naturalny antyseptyk
- Ostropest plamisty (Silybum Marianum Extract) - łagodzi stany zapalne i hamuje zmiany skórne.
oraz oleje z zimnego tłoczenia:
- Olej z kiełków pszenicy (Triticum Vulgare Germ Oil) - regeneruje wnętrze włosów, odtwarza naturalną osłonkę i wygładza ich powierzchnie. Chroni przed nadmierną utratą wody oraz promieniowaniem UV.
- Olej z nasion białej porzeczki (Ribes Aureum Seed Oil) – wykazuje działanie przeciwzapalne, intensywnie odżywia włosy.
- Olej z orzeszków cedrowych (Pinus Siberica Cone Oil) – ogranicza łojotok, zwalcza łupież, stymuluje krążenie podskórne i przeciwdziała wypadaniu włosów
- Olej z owoców dzikiej róży ( Rosa canina Fruit Oil) - odżywia, nawilża i uelastycznia włosy.

No tak, cuda, cuda i cuda. A dlaczego ja ją tak lubię?
Muszę przyznać, że szału nowych babyhair po niej nie miałam. Bywa.



Za to od pierwszego momentu urzekła mnie zapachem. Ciasteczkowy, słodki aromat unosił się wokół mnie przez długi czas. <3 Co w stosowaniu ważniejsze, nie podrażniła mojej skóry głowy, dobrze ją nawilżyła. Naturalny skład napawa nadzieją, że skalp ją polubi i nie będzie odpowiadał agresją. 
Poza tym, nie wzmogła przetłuszczania, co przy moim myciu co 2 dzień jest istotną kwestią. 
Moje włosy są po niej genialnie gładkie, sypkie i odżywione. Jest na tyle lekka, że mogę ją spokojnie używać po szamponie jako lepszą składem odżywkę. Świetnie też nadaje się do tuningowania olejkiem (mieszałam np. z migdałowym) lub jako baza do ochładzania koloru włosów fioletem gencjanowym.
Zużyłam już dobrych parę opakowań i jak pokończę te, co okupują łazienkę, na pewno do niej wrócę. 

A Wy? Używałyście jej?  :)

Pa :*