środa, 2 marca 2016

CzD, czyli Cudo z Denka #1

Cześć :)
Aby moje posty pojawiały się regularnie, wprowadzam serię pt. Cudo z Denka.
W domu całe masy kosmetyków różnej maści mi się walają, więc jest w czym wybierać.
Często tak mam, że z jednego gatunku coś mi przypadnie do gustu i nadużywam ile wlezie, podczas gdy reszta (często nawet teoretycznie lepsza) leży odłogiem.
W moim CzD będę brać pod lupę jeden wybrany kosmetyk, który z czystym sercem mogę polecić.
Aby nie można było posądzić mnie o niedokładne przetestowanie, produkty opisane w CzD będą (zaskakująco niczym amnezja w kdramie) z denka (którego btw czeka na mnie pudło ogromniaste i już się zaczyna wysypywać :P).

Na pierwszy ogień idzie Drożdżowa maska do włosów Babuszki Agafii. Bam!



Jak ktoś sobie może poczytać co tam cyrylicą nakreślili (choć od przeczytania do zrozumienia daleka droga) to proszę bardzo - mój rosyjski jest na to zdecydowanie za słaby. W polskiej wersji językowej mogę za to przeczytać, że maska zawiera ekstrakty z:
- Drożdże piwne (Yeast Extract) – poprawiają strukturę włosa, wzmacniają, przyśpieszają wzrost.
- Sok brzozowy (Betula Alba Juice) – wzmacnia cebulki włosowe, nadaje włosom blask, zapobiega wypadaniu.
- Oman wielki (Inula Helenium Extract) – działa antyseptycznie i przeciwbakteryjnie
- Mącznica lekarska ( Arctostaphylos Uva Ursi Extract) - znakomity naturalny antyseptyk
- Ostropest plamisty (Silybum Marianum Extract) - łagodzi stany zapalne i hamuje zmiany skórne.
oraz oleje z zimnego tłoczenia:
- Olej z kiełków pszenicy (Triticum Vulgare Germ Oil) - regeneruje wnętrze włosów, odtwarza naturalną osłonkę i wygładza ich powierzchnie. Chroni przed nadmierną utratą wody oraz promieniowaniem UV.
- Olej z nasion białej porzeczki (Ribes Aureum Seed Oil) – wykazuje działanie przeciwzapalne, intensywnie odżywia włosy.
- Olej z orzeszków cedrowych (Pinus Siberica Cone Oil) – ogranicza łojotok, zwalcza łupież, stymuluje krążenie podskórne i przeciwdziała wypadaniu włosów
- Olej z owoców dzikiej róży ( Rosa canina Fruit Oil) - odżywia, nawilża i uelastycznia włosy.

No tak, cuda, cuda i cuda. A dlaczego ja ją tak lubię?
Muszę przyznać, że szału nowych babyhair po niej nie miałam. Bywa.



Za to od pierwszego momentu urzekła mnie zapachem. Ciasteczkowy, słodki aromat unosił się wokół mnie przez długi czas. <3 Co w stosowaniu ważniejsze, nie podrażniła mojej skóry głowy, dobrze ją nawilżyła. Naturalny skład napawa nadzieją, że skalp ją polubi i nie będzie odpowiadał agresją. 
Poza tym, nie wzmogła przetłuszczania, co przy moim myciu co 2 dzień jest istotną kwestią. 
Moje włosy są po niej genialnie gładkie, sypkie i odżywione. Jest na tyle lekka, że mogę ją spokojnie używać po szamponie jako lepszą składem odżywkę. Świetnie też nadaje się do tuningowania olejkiem (mieszałam np. z migdałowym) lub jako baza do ochładzania koloru włosów fioletem gencjanowym.
Zużyłam już dobrych parę opakowań i jak pokończę te, co okupują łazienkę, na pewno do niej wrócę. 

A Wy? Używałyście jej?  :)

Pa :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz